sobota, 24 września 2011

18. Barbie and The Beat Mattel 1989

Barbie and The Beat z 1989, Mattel. Kupiona gdzieś ok 1989-1990 (już od dzieciństwa nie zawracałam sobie głowy takimi głupotami jak daty! ). Moja pierwsza i ostatnia Barbie z dzieciństwa (mam na myśli typ Barbie, nie lalkę firmy Mattel. Siostra miała Barbie United Colors of Benetton). Mam do niej dużą słabość, pomimo tego, że niestety nie jest w dobrym stanie, jakimś cudem udało mi się zmyć jej częściowo makijaż (pewnie kąpiele i mycie jej zębów się do tego przyczyniły), do tego jak każda z lalek z mojego dzieciństwa ma pogryzioną rękę przez mojego, teraz już ŚP, pieska, również szyja nosi ślady jego ząbków. No cóż, i tak ją uwielbiam ! Z oryginalnego ubranka zachowała mi się tylko wąska spódniczka, resztę ubranek dokupiłam na Ebayu. Brakuje oryginalnych butów, legwarmers, spinki do włosów, pierścionka i gitary. W oryginalnym pudełku była tez kaseta z dwoma piosenkami w stylu wczesnej Madonny, niby na kasecie jest napisane, że to ma być rap, ale ja tam żadnego rapu nie słyszałam. Nie koniecznie coś czego bym normalnie słuchała, ale dla dzieci OK.
Pomimo tego, że dzieci zazwyczaj nazywają swoje lalki Basiami, Kasiami, czy np. po modnej w danej chwili piosenkarce, moja Barbie nosiła i wciąż nosi piękne imię Ariadna :) Nigdy z siostrą nie używałyśmy polskich imion dla lalek, i zawsze mnie dziwiło gdy ktoś tak robił (widać już wtedy wiedziałyśmy, że jesteśmy obywatelkami świata, nie Polski XD ). Ariadna była Amerykanką, miała prawie wszystko co może mieć lalka należąca do dziecka (wtedy kreatywnego i nie leniwego), począwszy od domku, na pieniądzach i listach od znajomych skończywszy. Do tej pory zachowały mi się białe jeansy (Ariadna tak jak ja jest fanką Manic Street Preachers, stąd te BIAŁE jeansy), które uszyłam dla niej ponad pół życia temu, są dokładniej wykonane niż rzeczy które obecnie szyję , a już bez porównania lepiej niż ,ekhem, "jeansy" Mattel. Nic tylko być znowu dzieckiem :D


po zakręceniu włosów, starałam się uzyskać efekt w miarę podobny do jej oryginalnej fryzury








przed zakręceniem włosów, w topie i spódniczce




w tiulowej haleczce




w spodniej spódniczce






Gwiazdki i napisy na jeansowej kurteczce i spódniczce są zrobione z czegoś fluorescencyjnego, niestety po tylu latach już nie świecą. Świeciły również kolczyki i spinka do włosów.
Obecnie Ariadna stoi razem Barbie Benetton czyli Amandą w moim pokoju i nie jest używana jako jeden z "ludzi", wygląda na to za mało realistycznie. Za to ja lubię widzieć obydwie gdy leżę w łóżku, więc nie narzekam, w końcu obydwie są "naj" pod każdym względem ;)

9 komentarzy:

  1. "Obecnie Ariadna stoi razem Barbie Benetton czyli Amandą w moim pokoju i nie jest używana jako jeden z "ludzi", wygląda na to za mało realistycznie."
    Realistycznie czy nie, nie ma mowy żeby to czupiradło dołączyło do ludzi. To drugie zresztą też nie ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. nie znasz się, neo hipopotam :) i ich nie obrażaj bo je przyniosę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się wciąż nie mogę nadziwić, że jak się rodziłam, to już takie Basie na świecie były ;-) Sama z dzieciństwa nie pamiętam żadnej Barbietki, dlatego wszystko co się działo, gdy byłam mała kojarzy mi się z dużymi lalkami ni to dzidzia, ni dziewczynka. Zazdroszczę takich pamiątek, nawet w takim stanie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zazdroszczę tego, że zachowała Ci się lala z dzieciństwa w tak dobrym stanie!
    Co do włosów - proponuję pranie w Vanish'u, żeby odzyskały nieco swojego blondu (oczywiście po tym praniu musisz koniecznie umyć je w szamponie i nałożyć duużo odżywki! :D), kurację wrzątkiem, żeby je rozprostować i przywrócić blask, a na koniec parowe loki, najlepiej na gąbkowych papilotach ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. dollsecondhand, dzięki!! faktycznie zawsze było dużo wszelkiej maści bobasów, są evergreen :) pamiętam takie z mrugającymi oczami i kręconymi, wszytymi chyba włosami.

    Barbie Collector, dzięki za radę, niestety ona ma takie włosy po 2 dniowym leżeniu w zmiękczaczu do tkanin, po zastosowaniu szamponu i odzywki, oraz płukania w papilotach w gorącej wodzie. obawiam się, że zniszczyłam ją nieodwracalnie >.<

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniała pamiątka! Jak dla mnie pasuje do "ludzi" ;) Ale ja straaasznie lubię takie lalki ;p Co do jej włosów - nie poddawaj się ;p

    ps. Co te psy w sobie mają, żę skupiają się na takich malutkich rączkach?! Mój pies też zaliczył kilka takich wyskoków... ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Podobnie jak Ania, nie wierzę, że w czasach kiedy się urodziłam, były takie piękne Barbie. Powalające jest zwłaszcza to, że trafiają się egzemplarze, które posiadają jeszcze kompletny zestaw ubranek i biżuterii.
    Gratuluję takiej pamiątki.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hm... Zakręcanie włosów na papiloty i lanie ich wrzątkiem to wg mnie skuteczna, ale nie najlepsza metoda... Strumień wody jednak niszczy układ włosów na papilotach, przez co nie wychodzą idealne loki. Najlepiej traktować włosy parą, która daje o wiele lepsze efekty (bo jest o wiele cieplejsza, niż wrzątek!) ;)
    Mimo wszystko proponuję prostowanie wrzątkiem i loki parowe ;) Musisz tylko uważać, żeby nie skręcić ich za bardzo, bo wyjdzie afro :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Co do odżywiania - niestety nie wierzę w skuteczność zmiękczacza do tkanin, a już na pewno nie w całonocne moczenie... Co ma się zmiękczyć, to się zmiękczy i w 5min! Ja stosuję tylko i wyłącznie odżywkę, trzymam góra 10 minut i nie spłukuję jej do końca, żeby nie spłukać wszystkich silikonów, które nadbudowują się na tworzywie włosów ;)

    OdpowiedzUsuń